A kto nie doświadcza porannych wzdęć? Lekkie napięcie w żołądku, uczucie ciężkości, gazy, które mogą być krępujące nawet w obecności bliskich…
Wstajesz z łóżka, chcesz zacząć dzień, ale po prostu nie możesz. Jakby wczorajsza kolacja była nietknięta. Wszystko zamarzło.
„Cóż, wszystko będzie dobrze” – powiedziałem sobie, jak wiele osób.
Ale jego stan się nie poprawiał.
Próbowałam pić więcej wody, wykonywać ćwiczenia rozciągające, a nawet ćwiczyć jogę rano.
Byłem też u gastroenterologa, który przepisał enzymy. Owszem, przyniosły mi ulgę, ale tylko chwilową, podczas gdy je brałem.
Potem usiadłem z notatnikiem i długopisem i zacząłem zapisywać, co zjadłem na śniadanie.
Potem obraz zaczął się stopniowo wyklarować…
Kiedy śniadanie nie jest już smakiem, lecz uczuciem
Na początku nie od razu zrozumiałem, co dokładnie mi pomogło.
To nie była „magiczna” owsianka. To nie był „odpowiedni” jogurt. To nie były „modne” nasiona chia ani drogie suplementy diety.
Ach… to uczucie.
Jem śniadanie i czuję się lekko. Koniec z ciężkością, koniec z marudzeniem. A co najważniejsze, po godzinie wszystko wraca do normy. Koniec z napięciem, koniec z koniecznością długiego siedzenia z telefonem w dłoni.
Zacząłem zwracać uwagę nie tyle na jedzenie, ile na to, jak się czułem po jego spożyciu.
Które produkty nie powodują wzdęć? Które zaspokajają lekki, naturalny głód, nie wywołując go?
