Cicha epidemia: słuch zagrożony hałasem
Ludzki słuch jest zagrożony. Według Inserm, we Francji co czwarty dorosły cierpi obecnie na utratę słuchu. ONZ szacuje, że na całym świecie 1,5 miliarda ludzi jest dotkniętych tym problemem, a do 2050 roku liczba ta może sięgnąć 2,5 miliarda. Chociaż przyczyny tego pogorszenia słuchu są liczne – czynniki genetyczne, starzenie się czy infekcje – jedną z głównych jest hałas, zwłaszcza generowany przez słuchawki douszne i nauszne, które są wszechobecne w naszym codziennym życiu. Ten nawyk zagraża słuchowi miliarda młodych dorosłych.
Według Pierre’a Anhoury’ego, lekarza zdrowia publicznego i dyrektora ds. stosunków międzynarodowych w Instytucie Curie, częściowo winę ponoszą technologie cyfrowe. „ W erze płyt winylowych natężenie dźwięku naturalnie wahało się między 30 a 120 dB, co jest wartością dobrze tolerowaną przez ucho ”. Jednak dziś kompresja plików audio obniża poziom dźwięku do 60–80 dB. Ten stały poziom, znacznie powyżej idealnego progu 30 dB, męczy ucho i przeciąża mózg.
Każdy człowiek rodzi się z ograniczoną liczbą komórek włoskowatych w uchu wewnętrznym, około 15 000, które są niezbędne do słyszenia. „ Jednak te komórki ucha wewnętrznego nie regenerują się ” – wyjaśnia badacz. Uszkodzenie słuchu jest nieodwracalne. Co gorsza, przewlekły hałas wpływa na znacznie więcej niż tylko słuch: zakłóca sen, zwłaszcza fazę REM, powoduje stres poprzez uwalnianie kortyzolu i adrenaliny oraz zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Upośledzenie słuchu wiąże się również z 25% wzrostem ryzyka choroby Alzheimera i przyspiesza starzenie się mózgu.
W obliczu tego alarmującego obrazu, jedno rozwiązanie jest niezbędne: ograniczenie hałasu otoczenia.

Wizja zmieniona przez technologię cyfrową
W Europie ponad jedna na trzy osoby cierpi obecnie na krótkowzroczność, podczas gdy 20 lat temu odsetek ten wynosił zaledwie jedną na pięć. A do 2050 roku dotknięta nią będzie ponad połowa światowej populacji.
