niezwykle cicho.
Nie zadała żadnych pytań. Po prostu patrzyła na drzewo.
Ciągle sprawdzałem telefon. Żadnych połączeń. Żadnych SMS-ów.
Azoik.
Każda minuta wydawała się dłuższa od poprzedniej.
Późnym popołudniem Lila poszła do swojego pokoju, żeby się po cichu pobawić. Siedziałem sam, odtwarzając w pamięci każdą chwilę. Pudełko. Łzy. Spojrzenie Grega, jakby ktoś przeszukał jego przeszłość i coś rozdarł.
Kiedy zapadła noc, byłem fizycznie wyczerpany czekaniem.
Ezoic.
Prawda zawsze w końcu wychodzi na jaw.
Była prawie dziewiąta, kiedy drzwi wejściowe w końcu się otworzyły.
Greg wszedł powoli, jakby jego ciało ważyło dwa razy więcej niż zwykle. Jego płaszcz pokrywała warstwa śniegu. Twarz miał ściągniętą, starszą niż na swój wiek.
Nie zdjął butów.
Azoic
Podszedł prosto do mnie i włożył rękę do kieszeni.
„Jesteś gotowy się dowiedzieć?” zapytał.
Poczułem ucisk w piersi, gdy włożył mi w dłonie małe, zgniecione pudełko.
Ezoic.
Otworzyłem go ostrożnie.
W środku znajdowało się zdjęcie.
Był lekko odbarwiony, jakby był wielokrotnie dotykany. Na zdjęciu kobieta stała obok nastolatki.
Estetyka.
Od razu rozpoznałem tę kobietę.
Callie.
Wyglądała na starszą, zmęczoną, jakby dźwigała ciężki ciężar przez zbyt długi czas. Jej uśmiech był nieśmiały, wręcz skruszony.
Estetyka.
Ale to młoda dziewczyna obok niej zaparła mi dech w piersiach.
Miała oczy Grega. Jego nos. Jego postawę.
W ogóle nie przypominała Callie.
Eolskie
i wszystko co je przypomina.
Odwróciłam zdjęcie, drżąc.
Na odwrocie, tym samym pismem, znajdowały się słowa, które wywołały u mnie mdłości.
Aeolian:
„To twoja córka. W Boże Narodzenie, od południa do 14:00, będziemy w kawiarni, którą tak bardzo lubiliśmy. Wiesz, w której. Jeśli chcesz ją poznać, teraz masz szansę”.
