### Twarz w wiadomościach
Lata później Amrita zawołała z kuchni, drżąc. „Włącz telewizor” – powiedziała.
I oto był – starszy, bystrzejszy, stał za mównicą, z błyskami fleszy. Nagłówek brzmiał:
**„Były wychowanek rodziny zastępczej, absolwent Harvardu, wybrany na burmistrza wbrew wszelkim przeciwnościom”.**
To był Zayd Nouri. Ten sam młody człowiek, który uratował nas tamtej samotnej nocy.
W miarę jak duma narastała, wkradło się coś jeszcze – niepokój. Głos Amrity przebił się przez moje myśli. „Pamiętasz, co się stało po tamtej nocy?”
Pamiętałam. Aż za dobrze.
Kilka tygodni po tym, jak zepsuł nam się samochód, złożyłam **skargę na przepisy dotyczące warunków zabudowy** za naruszenie zasad bezpieczeństwa w małym ośrodku korepetycyjnym w dzielnicy Old Market. Zagrożenie pożarowe. Słaba wentylacja. To była rutynowa papierkowa robota. Nic osobistego.
Ale ten ośrodek nazywał się **Bright Steps**.
Zamarłam. „O nie”.
Amrita spojrzała na mnie z przerażeniem. „Pracował tam. To było jego miejsce”.
Uświadomienie sobie tego uderzyło z całą mocą – że mój drobny biurokratyczny gest mógł zamknąć komuś drzwi do marzeń.
### „Pamiętam Cię”.
