Spędziliśmy 15 godzin bez przerwy na sali operacyjnej.
15 godzin ekstremalnego skupienia, gdzie każdy ruch musiał być precyzyjny.
Pacjent przybył do szpitala w stanie krytycznym.
Serce bez tchu, niepewny oddech i tląca się iskierka nadziei.
Ale byliśmy twardzi.
Dzięki metodzie, opanowaniu i wzajemnemu wsparciu, każdy krok wykonaliśmy z przekonaniem.
Zapadła ciężka cisza.
Chwile, w których każdy wybór zaważył na równowadze między życiem a śmiercią.
A jednak kontynuowaliśmy, razem, z determinacją.
Potem, po wielu długich godzinach, nadszedł długo oczekiwany moment:
powrót bicia serca, wyraźny, mocny.
Wyszliśmy z pokoju wyczerpani, z twarzami ściągniętymi wysiłkiem i napiętymi godzinami.
Ale głęboko w sercu czułem cichą radość z uratowania życia.
Tego dnia powrócił powiew świeżego powietrza. Pojawiła się kolejna szansa.
Dlatego też, gdy spotkasz pracownika służby zdrowia, pamiętaj:
Nie jesteśmy superbohaterami.
Jesteśmy ludźmi, których zadaniem jest troska, wsparcie i opieka.
Nawet jeśli oznacza to nieprzespane noce, zapomniane posiłki i niezauważone poświęcenia.
A jeśli ten zawód Cię poruszy, nie wahaj się zostawić słowa, spojrzeć, podziękować.
Bo czasami wystarczy kilka szczerych słów, aby nabrać nowej energii. 

