Nieoczekiwane połączenie
W ciągu kilku minut dzieci zaadoptowały Courtney. Zaprosiły ją, by usiadła z nimi, bombardując ją szczegółowymi przedstawieniami, entuzjastycznymi gestami i szerokimi uśmiechami.
Bawiły się w ciche gry, naśladowały zwierzęta, wymieniały się, nieprawdopodobnymi scenami. Uśmiech Courtney, nieco inny, ale pełny, wypełnił stół.
Kiedy padło pytanie o urodziny, odpowiedziała po prostu:
To jutro.
Cztery pary oczu szeroko się rozwarły.
Jutro?
Wśród dzieci odbyła się cicha narada.
Nikt nie powinien świętować urodzin sam.
Bez żadnej dyskusji postanowili, że powinno się zorganizować przyjęcie. Tutaj. Dla niej.
Courtney niepewnie spojrzała w oczy Jonathanowi. Uśmiechnął się delikatnie.
Tylko jeśli masz na to ochotę.
Naprawdę bym chciał.
Dzieci wybuchnęły radością.
Nowy początek
Następnego dnia kawiarnia została udekorowana balonami i ręcznie wykonanymi rysunkami. Dokładnie o dwunastej weszła Courtney.
„Niespodzianka!”
Zakryła mu usta dłońmi, przepełniona wzruszeniem.
Dzieci zaśpiewały „Sto lat” na migi. Atlas podał mu mały kamyk pomalowany na niebiesko.
Jeśli jesteś smutny, ona ci pomoże.
Courtney mocno go przytuliła.
Później, gdy dzieci bawiły się na zewnątrz, Jonathan i Courtney zostali na chwilę sami.
„To najlepsze urodziny w moim życiu” – powiedziała.
„Kochają cię” – odpowiedział.
Rozmawiali o swoim życiu, swoich ranach, swojej ciszy. Niczego nie przyspieszali. Niczego nie obiecywali.
„Dzień po dniu” – pokazał Jonathan.
„Dzień po dniu” – odpowiedziała Courtney.
I po raz pierwszy od dawna nie czuli się już samotni.
