Pies stał się wyjątkowo agresywny, gdy zorientował się, że kobieta jest w ciąży. Powód jego reakcji zszokował jednak nawet policjantów…

Lekarka skinęła głową, przygotowując wenflonu. „Organizm Sofii wytwarzał hormony stresu. Podwyższony poziom kortyzolu. Prawdopodobnie adrenalinę. Dziecko było w stanie zagrożenia życia, a jej organizm wyczuwał to chemicznie, mimo że nie odczuwała jeszcze żadnych objawów”.

„Max wyczuł sytuację, zanim ktokolwiek inny zdążył” – dodał Ramirez. „Ten pies właśnie uratował dwa życia”.

Wyścig z czasem
Karetka przyjechała w ciągu siedmiu minut. Ratownicy medyczni ułożyli Sofię na noszach, a dr Rojas wyjaśniał sytuację. Funkcjonariusz Ramirez pobiegł za nimi z telefonem Sofii.

„Proszę poczekać! Pani Martinez, musi pani kogoś powiadomić, członka rodziny…”

„Mój mąż… jest w pracy… nie wie o tym…” Sofia ledwo mogła mówić między skurczami, które właśnie się zaczynały, jej ciało ogarniała nagląca potrzeba.

„Zadzwonię do niego. A do jego matki?” „Ta chora?”

Sofia zamknęła oczy. Łzy znów popłynęły jej po policzkach. W tym wszystkim zupełnie zapomniała, po co jest na tym lotnisku.

„Powiedz jej… powiedz jej, że ją kocham. Że mi przykro. Że nie mogłem tam być”.

Ramirez ścisnął jej dłoń. „Skup się na dziecku. Ja zajmę się resztą”.

Drzwi karetki się zamknęły. Syreny zaczęły wyć. Max, stojący przy wejściu na lotnisko, patrzył, jak odjeżdżają, przechylając głowę, jakby wiedział, że jego zadanie zostało wykonane.

W szpitalu San Rafael zespół ginekologiczny był gotowy. Wezwali najlepszego chirurga dyżurnego, dr. Méndeza, sześćdziesięcioletniego mężczyznę specjalizującego się w ciążach wysokiego ryzyka.

Kiedy zobaczyła USG, zbladła.

„Jak to możliwe, że to dziecko jeszcze żyje?” mruknęła, patrząc na zdjęcia. „Ten węzeł jest taki ciasny… i trzy pętle pępowiny… Jak długo to już trwa?”

„Nie wiemy” – odpowiedziała dr Rojas. „Ostatnia kontrola była dwa tygodnie temu i wszystko było w porządku”.

„To mogło się rozwinąć w ciągu kilku dni. Czasami tak się zdarza”. Dr Mendez zwrócił się do Sofii. „Proszę pani, zaraz usuniemy pani dziecko. Rozumie pani? Nie możemy czekać ani chwili dłużej”.

Sofia skinęła głową. Nie bała się już; była w całkowitym szoku.

Zaprowadzili ją na salę operacyjną. Białe światło. Zimna klimatyzacja. Maski lekarzy. Wszystko zdawało się poruszać jednocześnie, w zwolnionym tempie i z prędkością dźwięku.

„Odliczam od dziesięciu” – powiedział anestezjolog.

„Dziesięć… dziewięć… osiem…”

I świat pogrążył się w ciemności.

Cud, którego nikt się nie spodziewał
Sofia obudziła się cztery godziny później w pokoju pachnącym kwiatami.

Pierwszą rzeczą, jaką poczuła, był ból brzucha. Ostry, pulsujący ból.

Drugą była panika.

„Moje dziecko…?”

Pielęgniarka natychmiast pojawiła się z szerokim uśmiechem. „Pani dziecko ma się dobrze. To śliczna dziewczynka. Trzy kilogramy i dwieście gramów. Idealnie”.

Sofia zaczęła płakać. Nie ze smutku, ale z tak głębokiej ulgi, że bolało bardziej niż samo nacięcie.

„Czy mogę ją zobaczyć?”

„Już ją przynoszą”.

Dwie minuty później weszła pielęgniarka neonatologiczna z różowym zawiniątkiem owiniętym w kocyk. I oto była. Jej córka. Żywa. Oddychająca.

Kiedy położyli jej dziecko w ramionach, Sofia nie mogła powstrzymać szlochu.

„Witaj maleńka… witaj kochanie…”

Wkrótce potem wszedł dr Méndez. Zdjął czepek chirurgiczny i usiadł na krześle obok łóżka.

„Sofio, chcę, żebyś zrozumiała, co się dzisiaj wydarzyło. Kiedy ją otworzyliśmy, pępowina była tak mocno zawiązana, że ​​dopływ krwi został prawie całkowicie odcięty. Jeszcze pięć minut i dziecko byłoby w stanie poważnego zagrożenia życia. Jeszcze dziesięć minut…”

Nie dokończył zdania.

„Gdybyś wsiadła do tego samolotu, przy tym ciśnieniu w kabinie, ruchach, godzinach siedzenia… twoja córka nie przeżyłaby lotu”.

Sofia mocniej przytuliła dziecko. „To był Max. Pies. On wiedział”.

Lekarz uśmiechnął się. „Jestem lekarzem od trzydziestu pięciu lat. Widziałem rzeczy, których nauka nie potrafi w pełni wyjaśnić. Zwierzęta mają zmysły, które my utraciliśmy. Ten pies uratował życie tobie i twojej córce”.

W tym momencie nadbiegł mężczyzna. Wysoki, z zarostem i czerwonymi od płaczu oczami.

„Sofio!”

Jeśli chcesz kontynuować, kliknij przycisk pod reklamą ⤵️