Nazywał się Noah. Kiedyś był odnoszącym sukcesy, bogatym i podziwianym sportowcem.
Podczas zawodów złamał kręgosłup. Teraz był sparaliżowany od pasa w dół i wściekły na cały świat.
Spojrzał na mnie z otwartą pogardą.
„Ethan, kto to jest? Jest za młoda. Ładne dziewczyny szybko się poddają. Nieważne. Daję ci MIESIĄC. Jeśli sobie z tym nie poradzisz, wylatujesz”.
Przez cztery tygodnie był nie do zniesienia. Zimny, sarkastyczny i celowo niemiły, robił wszystko, co mógł, żeby mnie odepchnąć.
Ale potrzebowałam pieniędzy – i zrozumiałam, że jego podłość wynikała ze złamanego serca.
Potem nadeszła noc, która wszystko zmieniła.
Był to 29. z 30. dnia „procesu”.
Prawie północ.
Mój telefon zawibrował.
Jego głos był niski i ostry:
„Chodź do mojego pokoju. Natychmiast”.
Pobiegłam, myśląc, że upadł albo potrzebuje natychmiastowej pomocy.
Kiedy otworzyłam drzwi, zamarłam.
Jego ubrania były porozrzucane wszędzie.
Jego koszula leżała na podłodze.
